Pokój do smutku – Andrij Lubka
Piątkowy wieczór. Godzina 20. W przyciemnionym pokoju, przy biurku wypełnionym papierami codzienności siedzi samotny mężczyzna. Niema wskazówka zegarka powoli odmierza myśli. Nad samotną kartką papieru unoszą się wspomnienia. W „Pokoju do smutku” Andrija Lubki słowa malowane są farbami uczuć, doświadczeń i przeżyć, które powracają pod wpływem różnych impulsów: zapachu, skojarzeń, przypadkowych sytuacji. Przeżyć, które miały dla nich kluczowe znaczenie.
W tym krótkim zbiorku 12 opowiadań przeszłość mieni się w różnych odcieniach nostalgii. Bohaterowie utworów powracają do wspomnień, które na różny sposób zdefiniowały ich życie w mniej lub bardziej świadomy sposób. Pierwsze opowiadanie „Kobieta i zapałki” jest subtelnym wspomnieniem romansu młodego pisarza z przypadkowo poznaną na ulicach Warszawy młodą Iranką. Wspomnieniem relacji osobliwej, pełnej niecodziennej intymności, relacji niemożliwej do spełnienia przez bariery kulturowe.
„Tak się zaczął nasz dziwny romans. Pierwszy raz przyszła do mnie do domu na początku czerwca, mniej więcej miesiąc po naszym poznaniu się, a po kolejnych dwóch tygodniach pierwszy raz się pocałowaliśmy. Simin od razu jednak ogłosiła, że nasza znajomość nie ma perspektyw, bo ojciec już ma na oku narzeczonego dla niej. Muszę więc sobie uświadomić, że ona nigdy za mnie nie wyjdzie.”
Kontekstów powodujących powrót bohaterów w przeszłość jest wiele: czasem bywają one słodko-gorzkie, czasem stanowią powrót do czasów niewinności, okresu dojrzewania, czasem są wspomnieniem szczęśliwych czasów przerwanych przez osobistą tragedię. Wiele z tych wspomnień staje się punktem zwrotnym dla bohaterów do określenia ich tożsamości, zdefiniowania tego co dla nich ważne lub stanowi kontrapunkt do obecnej sytuacji życiowej. Są uchwyceniem pięknych, idealistycznych, czasem romantycznych chwil odczuwania świata, krótkich momentów magii na płaszczyźnie szarej codzienności. Momentów mogących odżyć jedynie w samotnych wspomnieniach, w ciszy, w pokoju do smutku. To także chwile, w których bohaterowie odnajdują głębszy sens w bólu, bezradności, samotności.
Choroba żony też swego czasu go zatrzymała. Przestał brać udział w wyścigu szczurów, wykonywać absurdalne zajęcia i marnować czas. Właśnie jej zawdzięczał możliwość poczucia się człowiekiem. Bo jej choroba, która zżerała jego żonę od środka, pierwszy raz dała Serhijowi odczuć ból, który większy był niż jego własny; i kiedy Lesia cicho odchodziła w zaświaty, on gryzł wargi i w myślach prosił Boga o jedno: niech jej ból przypadnie jemu, niech jego zjada ten rak z wszechobecnymi kleszczami; wtedy poczuł, jak głębokie jest chrześcijaństwo: daj mi swój ból, a będę cierpiał za ciebie, bo cię kocham.
Spośród wszystkich utworów w tym krótkim zbiorku chyba najbardziej zapadło mi w pamięć ostatnie opowiadanie: historia profesora, który przeprowadza się do zupełnie obcego miasteczka, by w całkowitej samotności oddać się przeżywaniu wspomnień życia ze zmarłą żoną. Świat rzeczywisty odchodzi na nieistotny plan, liczą się jedynie wspólne chwile utrwalone na taśmie pamięci. Czy da się wszystko co dobre przeżywać na nowo? Na to jedynie może odpowiedzieć nam nasza własna pamięć.
Nazwa „Pokój do smutku” jest przewrotna, ponieważ to właśnie w tych samotnych momentach nowego przeżywania przeszłości bohaterowie odnajdują poniekąd prawdziwe szczęście. Lubka uwielbia zwracać uwagę na małe detale i z pozoru proste czynności. Jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości, który wyłapuje z niej akcenty niesamowitości, nadając im osobistego wymiaru. Rzeczywistość przefiltrowana przez wrażliwość i zachwyt, która nieraz z biegiem lat i wspomnień przemienia się w spokojną melancholię. Te momenty ulotnych radości, naiwności, odkrywania i przeżywania niewinnej miłości, a nawet chwile życia w świecie niezrealizowanych wyobrażeń do których myślami się wraca definiują naszą wrażliwość i to, kim staliśmy się w życiu. Jest radość w przeżywaniu melancholii.